You are here:  / Konserwant E250 / Samira

Samira

Tworcząc ten blog pomyślałem sobie że bez sensu będzie pisać recenzje knajp, tym bardziej że mam konto na gastronautach i tam mogę się produkować. Ale to recenzja nie będzie.

Samira, dla niewtajemniczonych, to restauracja libańska mieszcząca się na tyłach Bibloteki Narodowej, obok bazy MPO. Droga do Samiry to rozwalone płyty betonowe, rozjechane przez śmieciarki. W ciągu dnia to wygląda nie najlepiej, a w nocy dziesięć razy gorzej. Nie wyobrażam że można do Samiry pojechać na pierwszą randke żeby dziewczyna nie myślała że ją wywozisz do lasu.

Czytając recenzje Samiry na gastronauci.pl widać jeden motyw: Legenda. Niestety, tak jest z legendami że słabo przechodzą weryfikacje teraźniejszości. Starczy spojrzeć na Rong Vang, knajpa która – nie zmieniając się przez 15 lat – mocno straciła na blasku. Nigdy nie była to tania knajpa, ale ceny na tle innych lokali wyglądają jeszcze gorzej. Mała kafta libańska za 28zł? Kebab grillowany za 33zł? Homos, kebab i herbata to teraz 60zł. Nie jest to ekstrawagancka suma, szczególnie w Warszawie, ale to nie jest ekstrawagancki lokal.

Wydaje mi się że nawjwiększym wrogiem Samiry to czas. Ulepszyli wnętrza, nie jest to lokal do którego Tytus mnie zabrał 10 lat temu. Ale nigdy nie przestajesz mieć świadomość że siedzisz w plastkowej budzie przy bazie MPO. Pamiętasz że trzeba zamawiać przy blacie i że nie wygląda to wiele inaczej niż 50 innych kebabów rozrzuconych po całej warszawie.

Cały czas są powody żeby niszczyć sobie zawieszenie dojeżdżając tam. Byłem dziś – stąd ten wpis – w sklepie i żeby pokazać znajomym ze Starachowic odrobine folkloru warszawskiego. Tylko że w tym problem, ostatnie wizyty są pod hasłem ‘sto lat tam nie byłem!’ i ‘folklor’ a nie ‘chciałbym coś zjeść’. Bo do tego jest sporo o wiele lepszych, o wiele tańszych lokali dla których nie muszę poświęcać samochodu.

PS. Samira prowadzi sklep on-line jak komuś nie chce się tam tłuc do sklepu, albo po kebab za 12zł.